BIP
LOGO

MAMO,TATO PRZECZYTAJCIE! TO DLA MNIE WAŻNE!

ADAPTACJA?
a może inaczej:
DUMA!
Mamo, tato, przeczytajcie!
To dla mnie ważne!

Rozpoczyna się fascynująca podróż dla całej Waszej rodziny…
Przedszkole to miejsce, które łączy zabawę, naukę, beztroskę i szeroko rozumiane współdziałanie.
To tutaj dzieci się uczą, jak żyć wśród ludzi. To najważniejsze i zarazem najpiękniejsze miejsce, do jakiego Wasze dziecko mogło „dorosnąć”. Bądźcie dumni ze swojej decyzji.

Ale
zanim zaczniesz oczekiwać ode mnie zgody na zmianę
najpierw
Ty sama mamo, Ty sam tato
zaakceptuj moją zmianę.

Mam trzy lata. To wystraczająco dużo, aby stać się przedszkolakiem, i jednocześnie bardzo mało, abyś mogła uwierzyć, że sobie poradzę.

Zaakceptuj tę nową jakość. Wszystko będzie dobrze pod jednym warunkiem:

przestaniecie martwić się o mnie, a zamiast tego – zaczniecie mnie wspierać.

Wasza wiara we mnie, Wasz spokój i opanowanie
I Wasza mądra intuicja – to najlepsi doradcy.

Wsłuchajcie się we mnie, nie ulegajcie opiniom koleżanek, znajomych i nie opierajcie się na cudzych doświadczeniach. Od dzisiaj to ja jestem mapą po Waszych wątpliwościach, obawach i radościach. Obserwujcie mnie, bądźcie cierpliwi i oszczędni w zadawaniu tysiąca pytań. Słuchajcie i zachwycajcie się. I wspierajcie – na początek to wystarczy, aby mój start w przedszkolne życie  pozytywnie Was zaskoczyło. Jest jeszcze jedna osoba, którą chcę Ci przedstawić. To moja Pani. Słuchaj jej. Jest kapitanem na naszym statku. Od tej pory będziemy płynąć razem. Bez niej, zgubimy się. Ona zna cel przedszkolnej podróży. Każdego dnia jesteśmy bliżej, z każdym dniem zdobywamy nową wiedzę i nowe umiejętności.

KROK PIERWSZY
List przedszkolaka do Rodzica
Rozgość się Mamo, Tato w moim świecie. Świecie przedszkolaka przeczytajcie, o czym chcę Wam powiedzieć:
Gdy wchodzimy do przedszkola, widzę, że się martwisz. I wtedy martwię się też ja. Czujesz się niepewnie, wiedz, że ja wyczuwam to doskonale po tym, jak ściskasz moją rękę i przedłużasz nasze pożegnanie. Wtedy myślę, że coś jest nie tak, skoro nie wychodzisz stąd tak pewnie i jednomyślnie jak robisz to, gdy zostaję z tatą. Widzę Twoje oczy: są pełne niepokoju. I wiem już, że ten niepokój nie wróży nic dobrego, a łzy masz w oczach, kiedy spotyka cię coś przykrego. No i wtedy zaczynam się bać nie na żarty. Gdy przytulam się do Ciebie, słyszę jak twoje serce mocno bije. Tak samo musiało bić serce Calineczce, gdy porwał ją chrabąszcz. Ale tu nie ma chrabąszczy przecież. To czego tak bardzo się boisz?Gdy głaskasz mnie po włosach, robisz to tak czule i z przejęciem… a gdy wychodziłaś do sklepu i zostawałem z babcią, nigdy tak dużo razy nie głaskałaś mnie po głowie. Więc musi się dziad coś niezwyczajnego skoro zachowujesz się inaczej niż do tej pory. Gdy kilkanaście razy powtarzasz, że mnie kochasz, przypominam sobie, że przecież tak żegnają się ludzie, którzy rozstają się na długo! Drży ci przy tym głos, a twoja buzia traci rumieńce i robi się blada jak moja. Gdy splatamy swoje dłonie, czuję, jak bardzo są spocone i przypominam sobie słowa taty, który mówił, że gdy rozmawia z szefem, zawsze pocą mu się dłonie i bardzo się denerwuje. Odbieram to jako sygnał, że w takim razie i ja tutaj będę się denerwował. Gdy przedłużasz nasze rozstanie, trzymając mnie w ramionach, czuję jak pachniesz i jak miękki jest twój sweter. No i wtedy zaczynam się zastanawiać, po co mamy cokolwiek zmieniać? Gdy trwamy w uścisku, przestaje mi się chcieć być dzielnym i tracę ochotę na wchodzenie do sali, w której nie ma ciebie… Boję się tu zostać dlatego, że gdy wprowadzasz mnie na salę i widzisz rozpłakane dzieci, przytulasz mnie kolejny raz i wtedy znowu się zastanawiam, czy robisz to bezinteresownie czy może wolisz, abym nie patrzył, a może zaczynasz mieć wyrzuty sumienia, że tu przyszliśmy? BOJĘ SIĘ, że w którymś momencie nie wytrzymasz i mnie stąd zabierzesz. Że płacz moich kolegów, których już trochę poznałem i mam za całkiem fajnych – zdenerwują cię, zirytują lub mój płacz zasmuci cię do tego stopnia, że stwierdzisz, że lepiej będzie, jak jednak zostanę w cichym i pustym mieszkaniu, które wypełni niania albo babcia. Obie bardzo kocham. Ale… ZACZYNAM SIĘ PRZYZWYCZAJAĆ DO TEGO MIEJSCA.
A płaczę dlatego, bo to mój sposób radzenia sobie z nową sytuacją. O wielu rzeczach nie potrafię powiedzieć jasno i wyraźnie, a płacz jest dobrze znanym mi sposobem wyrażania siebie i swoich potrzeb. A przynajmniej sposobem powiadomienia, że jestem, czegoś potrzebuję i radzę sobie po swojemu…